Czas na obserwacje
Dzisiaj mam przymusowy dzień wolny od pracy. Mój pracodawca poniekąd zmusił mnie do wybrania starego, zaległego urlopu, który ostał mi się jeszcze z tamtego roku kalendarzowego. Ładna pogoda na dworze sprzyja wypoczynkowi, a ja, nie mając nic ciekawszego do roboty, cały czas przesiaduję na dworze, w cieniu i podglądam swoich sąsiadów. Gdy mieszka się na dużym osiedlu domków jednorodzinnych, położonych bardzo blisko siebie, niemożliwym jest zachowanie 100% dyskrecji i tajemnicy, a prywatność często bywa udziałem również osób postronnych.
Państwo Wierzchowscy, moi sąsiedzi z prawej strony, są chyba na jakichś długich wakacjach, bo od pewnego czasu w ogóle ich nie widuję na zewnątrz. Wszystkie okna ich domu są bardzo szczelnie pozamykane, rolety opuszczone. Normalnie, o godzinie 9.00 rano stary Wierzchowski już dawno kursowałby po ogródku i wymyślał sobie nowe zajęcia, a jego żona obskakiwałaby okoliczne sklepy i warzywniaki. Teraz u nich cicho.
Po mojej lewej stronie mieszka młode małżeństwo, które niedawno kupiło dom i go remontuje. Z tego, co się orientuję, sąsiad pracuje jako technolog Tczew, a jego małżonka jest nauczycielką w pobliskiej podstawówce. Teraz, z racji wakacji ona ma cały czas wolne, a jej mąż wziął urlop, żeby pilnować prac remontowych realizowanych przez znajomą mi firmę remontowo-budowlaną. Cały czas bacznie śledzę i obserwuję prace remontowe. Teraz po cichu dopinguję kładzenie płytek na schodkach prowadzących do domu.