Ja pracuję, inni odpoczywają
Uważam, że to dość niesprawiedliwe, że moja najbliższa koleżanka wzięła dzisiaj wolne od pracy i razem z naszym bytomskim chórem wyjechała na cztery dni na warsztaty muzyczne do Wisły. Ja niestety nie mogłam poprosić szefa o wolne, bo w dzisiaj mijają niespełna trzy tygodnie, od kiedy pracuję na stanowisku technologa w bytomskim zakładzie produkującym artykuły spożywcze. Mój szef w życiu nie zgodziłby się na dwa dni wolnego, zdenerwowałby się na pewno porządnie, a ja póki co nie chcę robić sobie pod górkę. Jakoś przeżyję to, że w czasie gdy ja zajmuję się procesem produkcyjnym w zatrudniającej mnie firmie, moi znajomi śmieją się, bawią i krzyczą w autobusie wiozącym ich na czterodniowy wypoczynek, technolog Bytom.
Warsztaty polegają głównie na tym, że przez około trzy godziny w ciągu całego dnia mamy próby i naukę śpiewu. Resztę czasu poświęcamy na wypoczynek, spacery, imprezy i picie niezliczonych butelek piwa. Oczywiście, w przypadku tych warsztatów nie „mamy”, a „mają”. Ja nie zaliczam się do tej wesołej grupki warsztatowych uczestników.
Smutek spowodowany niemożnością wzięcia udziału w wyjeździe jest tym dotkliwszy, że w warsztatach bierze udział Dawid – chłopak, który od pewnego czasu bardzo mi się podoba. Z tego, co usłyszałam od jednej z koleżanek, Dawid pytał jej czy ja jadę na warsztaty. Ten wyjazd byłby idealnym sposobem na zacieśnienie naszej relacji i być może szansą na jakiś mały romans. Niestety, jestem uziemiona w pracy i nic na to nie poradzę.